aaa4
Dołączył: 22 Sty 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:44, 15 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
-Jakos ci sie nie podoba - zauwazyl, gdy wreszcie usiedli i mial okazje przyjrzec sie twarzy Johanna. - Ja tam po Verdun jestem raczej zadowolony z Kaiserkrone. Mam tu muzyke, cos do wypicia i nikt do mnie nie strzela.
-Nie klekne z wrazenia, wybacz. - Johann usmiechnal sie lekko. - Ale doceniam wszystko, co ci sie tutaj podoba. Co dalej?
-Pijemy i narzekamy. W tej kolejnosci. - Kinau zaczal sie rozgladac po sali, a po chwili zamachal do kogos rekami. - Tylko w ten sposob staniesz sie prawdziwym marynarzem.
Wkrotce zjawila sie kelnerka, pyzata, spocona panna, ktora w kazdej dloni trzymala chyba z pol tuzina kufli.
-Czym moge... to ty Johann! - Zmarszczyla brwi. - Wyjdz stad, zanim powiem panu Bernhausowi.
-Najpierw zostaw nam po kuflu. Potem idz i powiedz, chetnie go zaprosze do stolika.
Pokrecila glowa, usmiechnela sie z niedowierzaniem, przez co brzydota jej twarzy stala sie na moment nieco mniej dojmujaca. Potem postawila przed nimi po kuflu, zgarnela dwadziescia fenigow i odplynela dalej. Georg natychmiast upil spory lyk piwa i oparl sie o blat, kontemplujac podejrzanie blady zoltawy plyn.
-Okropne. Ale juz zaczynalem za tym tesknic.
Johann, chociaz smakosz piwa byl z niego zaden, rowniez musial przyznac, ze trunek naprawde smakowal okropnie.
-Lepsze niz poranna kawa z brukwi.
-Czyzby? - Kinau wzial drugi lyk, jeszcze wiekszy. Zamlaskal. - Nie jestem przekonany. - Ponownie przechylil kufel.
-Chcesz zdazyc, zanim nas stad wywala?
-Nie wywala, zobaczysz.
Raptem znikad zjawil sie niski i tegi mezczyzna, z wianuszkiem posiwialych wlosow wokol lysiny. Byl naprawde zly.
-Kinau, wynos sie stad. Nie chce cie tu widziec.
-Karl, nie badz taki nerwowy. Swietnie wiesz, ze nie ja rozpetalem te bojke, tylko te draby z Blaue Balje.
-Trzydziesci marek w krzeslach, Kinau. Tyle mi poszlo w tej rozrobie. Nikt mi za nie nie zwroci, wiec zadowole sie tym, ze pijesz na lawce w parku, a nie u mnie. Wstawaj.
-Bardzo mi przykro z powodu tych strat. Nie wiedzialem, ze takie krewkie chlopaki odwiedzaja to kulturalne miejsce. W ramach przeprosin przyprowadzilem ci krajana. Tez ma order, tak samo jak ty.
Karl Bernhaus spojrzal nieufnie na Johanna.
-Skad jestes, synu?
-Z Oberwesel, spod Skaly.
-Flisak?
Johann poczul uklucie ciepla gdzies w duszy. O tak wielu rzeczach staral sie zapomniec, a wystarczylo jedno slowo, jedno pytanie, aby przeszlosc wynurzyla sie z odmetu.
-Syn flisaka.
-Za co odznaczony? Tez byles w Zatoce Helgolandzkiej?
-Nie. Walczylem we Francji. Przenioslem sie tu niedawno.
Bernhaus patrzyl na niego bez slowa, wyczekujaco. Johann udal, ze nie rozumie.
-Wyjmij krzyz - poprosil Kinau.
Byl troche zly na siebie, ze wczesniej kupil zart Georga. W gruncie rzeczy wcale nie mial ochoty placic pokazywaniem odznaczenia za piwo swojego swiezego kompana. Wyciagnal jednak krzyz, pokazal go wlascicielowi Kaiserkrone na dloni i zaraz schowal z powrotem. Stary Bernhaus nie protestowal. Jego oblicze sie wygladzilo, kiedy w pieczolowitym gescie odchylil klape i zademonstrowal podobny krzyz, wiszacy na piersi w oslonietym miejscu.
-Dostalem go za szturm St. Privat, prosto na mitraliezy i chassepoty Francuzow - powiedzial niepewnym tonem kogos, kto siega do bolesnych wspomnien z przeszlosci. Potem niespodziewanie uscisnal dlon Johanna. - Milo mi cie spotkac i goscic w moim lokalu. Jak znajde chwile, usiadziemy i wszystko mi opowiesz.
Johann po prostu o niczym innym nie marzyl.
Post został pochwalony 0 razy
|
|